**Seraphina**
Gdy podali nam nasze potrawy, zaczęła się rozmowa.
- Jak tam Nina?- zapytał, ale znał odpowiedź równie dobrze jak ja, zaczął od bardzo błogich pytań.- Może inaczej, nie masz problemów?- zawsze mówiliśmy sobie wszystko, nie mieliśmy przed sobą żadnych sekretów, ufaliśmy sobie nawzajem, więc nie miałam żadnego pretekstu żeby mu nie powiedzieć.
- Mama znalazła moją aspirynę w łazience, moje wszystkie pudełka.- powiedziałam po czym włożyłam do ust kawałek ryby, przeżułam i kontynuowałam.- Zrobiła mi taką awanturę, po tym jak przyszła od psychologa rodzinnego.- prawie że wybuchłam, ale o dziwo im więcej chciałam być wściekła, tym o wiele mniej się złościłam a więcej chciało mi się płakać.- Ale nie mówmy już o mnie.- machnęłam rękom.- Co u ciebie, poza nową siostrą.
- Tak, to jest dobra wiadomość.- spojrzałam na niego i zobaczyłam, że jego zielone oczy nabrały jeszcze mocniejszego koloru, odsłonił śnieżno białe zęby w uśmiechu, dziewczyny, czemu to zawsze muszą być białe zęby i przepiękny uśmiech. Skinęłam głową.- Przeprowadzam się do Paryża.
Najpierw myślałam, że to żart, więc się zaśmiałam, lecz gdy spojrzał na mnie poważniej...krzyknęłam z radości, wyplułam przez przypadek resztki nieprzeżutego łososia. Następnie wstałam i prawie że potknęłam się o własne nogi, przytuliłam go mocniej niż poprzednio i zaczęliśmy skakać z radości. Przypomniałam sobie dzień moich urodzin, kiedy dzieci z domu dla sierot złożyły mi życzenia, a on jedyny podarował mi prezent, była to broszka z niezapominajką, oplecioną w złotą nitkę, mam ją w pokoju, za moją ulubioną książką na regale.
- Można prosić?- pyta, wstając i podając mi dłoń, bez zastanowienia chwyciłam jego dłoń, która była ciepła i delikatna za razem, spostrzegłam, że niewiele osób tańczy, teraz trafiłam z Felinem na dość wolne tępo, a konkretnie Chester See- God Damn You' re Beautifol. Stanęliśmy na środku, Felin prowadził, swoją drogą nieźle tańczy, ja jak oczywiście ja nadeptałam mu dwa razy na nogę i wybuchliśmy śmiechem. Po dwudziestu, może trzydziestu minutach, położyłam mu głowę na ramieniu, a ręce na klatce piersiowej. Nie chciałam stracić tej przyjaźni, przez jedno pytanie, czy jeden głupi ruch, dlatego na swój sposób trzymałam się z dala od jego ust.
Ziemia do Seraphiny, pocałuj go! Dalej!- znów ten głos, więc go zignorowałam, lecz po chwili namysłu odpowiedziałam.
Nie mogę, nie chcę stracić najlepszego przyjaciela, jakiego miałam w życiu.- powiedziałam to spokojnie, bez nerwów.
No okej, wytrzymam to napięcie.- powiedziała zrezygnowany i smutny.
Ludzie ja chyba wariuje! Słysze coś czego oni nie słyszą, tak spostrzegłam po tym jak pierwszy raz głos pokazał się w mojej głowie, moje zachowanie też było dziwne.
Podniosłam głowę i spojrzałam z pod szarych rzęs, na mojego towarzysza, on od razu odwzajemnił spojrzenie, patrzeliśmy na siebie przez większość czasu. Kiedy w końcu piosenka ucichła melodia skrzypiec, wróciliśmy do stolika i dokończyliśmy nasze jedzenie, które było już dość letnie. Wróciłam do domu około dwunastej wieczorem, mając przy boku mojego przyjaciela, czyli teoretycznie spędziłam z nim sześć godzin. Jak to szybko zleciało.
Stanęłam na ogródku razem z Felinem, przytuliłam go mocno.
- Dziękuję za wszystko.- puściłam go i ucałowałam w policzek, tak mam nadzieję robią przyjaciele.- Było wspaniale.
- Nie ma za co, należał ci się jeden spokojny dzień.- zaśmiałam się z nim i w tej samej chwili zobaczyłam Nine płaczącą na schodach ganku.
- Nina?- sprawdziłam, podniosła głowę i ujrzałam spływający jej po twarzy czarny tusz, przygryzała dolną wargę, a jej oczy zabłyszczały od łez. Zaczęło kropić, zupełnie zapomniałam o Felinie i czym prędzej podbiegłam do płaczącej siostry.
- Zadzwonię!- krzyknął, ale nie słuchałam go, bardziej przejęłam się moją siostrą.
Usiadłam obok niej położyłam dłoń na jej policzku, który aż szczypał od zimna.
- Choć do domu i opowiesz mi co się stało.- powiedziałam pociągnęłam ją do drzwi, okryłam ramieniem i ruszyłyśmy szybko do mojego pokoju, usadowiłam ją na łóżku, zamknęłam drzwi na zasuwkę i usiadłam koło niej, zebrałam włosy z mokrej, od łez twarzy i zapytałam ostrożnie i cicho.
- Czemu płaczesz? Co się stało?- nie chciałam jej zbytnio denerwować, tylko dowiedzieć się o co poszło.
- Ten dzień jest po prostu do kitu, Lucas mnie zdradził , a mama i tata się pokłócili, tak hardo, że mama się wyprowadziła na jakiś czas i pogroziła ojcu rozwodem.- wybąkała, smutna i zrezygnowana, a po chwili znów wybuchła płaczem.
- Wiesz gdzie jutro będzie ten cham?- zapytałam naprawdę wściekła.- A rodzicami się nie przejmuj, porozmawiam z nimi, albo sami się przeproszą.
- Okej, Lucas będzie jutro na boisku, często gra w kosza.- powiedziała, otarła łzy i padła mi w ramiona.- Dzięki.
- Nie ma sprawy i wiesz nie przejmuj się, zaopiekuję się nim, zapamięta, że ciebie nigdy nie można zdradzać.- zacisnęłam ją mocniej w swoich ramionach.
Następnego ranka, wszystko robiłam w pośpiechu, spodenki, bluzka bez ramiączek, czarny tusz niebieskie powieki i beżowe usta, na nogi wciągnęłam sandały i ruszyłam na boisko, spotkać się z Luisem.
Grał z trzema młodymi kolesiami, za siatką siedział Felin, dwóch innych i parę dziewczyn. Narobię mu tyle siary, że się nie pozbiera.
W kosza grałam od małego, razem z innymi w domu dziecka, w siatkę niedawno zaczęłam, a w tenisa i inne, prócz bejsbolu, grałam od pięciu lat.
Podeszłam do skaczącego idioty, popchnęłam go na kratkę, dałam z liścia, zbliżyłam twarz do jego ucha i powiedziałam.
- Jeszcze raz zranisz moją siostrę, to tak ci dokopie, że już więcej nie dosięgniesz do kosza.- ostrzegłam, malutko odsunęłam twarz, nie mogłam się powstrzymać, więc kopnęłam go jeszcze w jaja. Tata zawsze mnie uczył, że gdy kopne w to miejsce to świat facetowi się zawali. Upadł, ja uklękłam, podniosłam mu dłonią głowę.- Ale żałośnie wyglądasz, a pomyśl, gdybym cię zdzieliła mocniej, co by sobie pomyślały inne osoby tutaj.- kiwnęłam w stronę ławek, na których wszyscy się w nas wpatrywali, nawet Felin wyglądał na przerażonego.- Rozumiemy się, czyż nie?- zmasakrowałam go jeszcze wzrokiem, a on pokiwał energicznie głową.- Mam nadzieję.- wstałam, rozglądnęłam się.- No co?! To nie teatr.- wszyscy spojrzeli gdzie indziej, już miałam odejść gdy coś mi się przypomniało.- Ach! Masz przeprosić Nine, publicznie.- uśmiechnęłam się, puściłam oczko do Lucasa i odeszłam pewnym krokiem, gdy szłam czułam na plecach wzrok gapiów.
Gdy tylko weszłam do pokoju, zaczęłam skakać, byłam taka radosna, że w końcu zwróciłam na siebie uwagę kumpli. Następnie po wyskakaniu się, ruszyłam do pokoju siostry.
Gdy otworzyłam drzwi, rzuciła mi się na szyję, aż zachwiałam się i wpadłam na ścianę.
- Dzięki, dziękuję!- krzyczała przez dobre dziesięć minut.- Tak strasznie ci dziękuję.
- Czemu tak radosna...? Już opublikowali?- zapytałam ze zdziwieniem, chodziło o opublikowanie, co zdarzyło się na boisku.
- Jakaś dziewczyna nagrała, ciebie i Lucasa. Bosko to zrobiłaś! Podziwiam cię. A zobacz ile jest polubień, od kilku minut..
- Trzydzieści, trzydzieści cztery...i ciągle rośnie.- nieźle, moja reputacja rośnie, następnym razem potraktuje chłopców łagodniej. Na ekranie filmik leciał, było z dwadzieścia komentarzy.
- A moja ulubiona minuta to ta.- na ekranie pojawił się moment, w którym kopnęłam Lucasa między nogi.
- Weź to wyłącz, na żywo było lepsze.- powiedziałam, zaśmiałyśmy się obie i wyszłyśmy na dwór do parku.
W parku było ciepło więc wzięłam tylko brązowe bolerko, a Nina letnią kurtkę. drzewa mówiły do mnie, rzucając płomyk wiatru.na nasze twarze
- Cześć.- rzucił Felin, biegnąc do nas z naprzeciwka, swoją drogą, dziś w ogóle się nie widzieliśmy, oczywiście nie licząc tego na boisku. Podszedł podniósł ręce w geście obronnym.- Nie chcę z tobą zadzierać.- Ludzie po tym incydencie zaczęli mi mówić jaka jestem fajna, albo bali się do mnie podejść.
- Och, nic ci nie zrobię, o ile nie obrazisz mojej siostry.- powiedziałam ostrzegawczo, ale zaraz po tym uśmiechnęłam się.
- Może warto.- powiedział, miał na twarzy uśmiech, ale oczy wyrażały powagę. Nina zgwizdała, spojrzałam na nią karcąco, bo wiem co miała na myśli.- No nic, będę już szedł, idę na trening.koszykówki.- tak, Felin jest dość wysoki, żeby być w jakiejkolwiek drożynie, a dodatkowo wysportowany. Ja różniłam się od niego tym, że ja nie przepadałam za bieganiem, a on w ręcz przeciwnie, uwielbiał. To nie znaczy, że nie radziłam sobie na bieżni, ale nie byłam najlepsza. Najlepsza była Cornelia, przyjechała z Ameryki, a po miesiącu została kapitanem szkolnej drużyny cheerleaderek, teraz wiem skąd się biorą takie lalunie.
- Trzymamy kciuki!- krzyknęłam za nim, a Nina pociągnęła mnie za łokieć.
- Może tam wpadniemy?- zapytała z miną, jakby wygrała dziesięć milionów. Pierwszy raz nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.Zerknęłam na chmury powyżej.
- Może.- szepnęłam i poszłam dalej, trzymając pod ramieniem dłoń mojej siostry, przeszywanej, ale siostry.
** **
Byłam wyczerpana, cały czas, nie wiedziałam dlaczego. Aż końcu w którymś momencie siły powracały, witalność energia, wszystko. Znów to co wcześniej, tylko tym razem obraz oświetlała świeca.
Było naprawdę ładnie, dużo świec, lawenda w doniczce i stolik, z białym obrusem, a na nim czerwona zastawa. Na górze żyrandol, z czerwonymi jak krew rubinami, a w środku nich lampka, która odbijała promienie, tworząc fale świateł. Wszystko było piękne. Nagle do stołu dosiadła się młoda dziewczyna i chłopak. Ona była znajoma, to chyba ta mała dziewczynka, która stała przed płonącym domem. Seraphina. Ale chłopaka widziałam pierwszy raz. Rozmawiają cały czas ten monolog, nie mogłam wytrzymać podeszłam do nich, zobaczyłam, że chłopak jest smutny i zapragnęłam go przytulić. Nagle dziewczyna wstała z krzesła i sama to uczyniła, poczułam się lepiej.
Co jest?- zapytał jakiś głos, spostrzegłam, że to głos tej małej dziewczynki.
Nico.- więc odpowiedziałam bez chwili namysłu, z entuzjazmem.
- Mówiłeś coś?- zapytała.
- Nie, ale dzięki za uścisk.- odpowiedział.
- Nawet nie próbuj sobie ze mnie...
- Czyżby nasza smoczyca zmiękła?- on jej przerwał.
Haha...smoczyca?-zaśmiałam się i powtórzyłam przezwisko.
Później wszystko zniknęło, zgasło. Słyszałam monologi, ale nie mogłam odpowiedzieć, ani nic nie widziałam. Nagle znów wszystko się pojawiło, tylko tym razem stali na parkiecie i tańczyli do wolnych piosenek.
Byli tak blisko siebie, znów nie mogłam się pohamować i krzyknęłam.
Ziemia do Seraphiny, pocałuj go! Dalej!- tak się cieszyłam, że są tak blisko, chciałam by byli szczęśliwi.
Nie mogę, nie chcę stracić najlepszego przyjaciela, jakiego miałam w życiu.- odpowiedziała mi spokojnie, zrozumiałam od razu co mówi, byłam troszkę smutna, ale no cóż, ma racje.
No okej, wytrzymam to napięcie.- odpowiedziałam tylko i już siedziałam cicho, aż do momentu gdy puściła go, a obraz znów zniknął.
Nic nie słyszałam, nic nie widziałam. Ale to była przyjemna cisza, dała mi siłę, nasyciła mnie. Później był już tylko spokój, nic więcej.
Dopiero po długiej chwili znów widziałam obraz, tak to znów był ten płonący dom, ta sama płacząca dziewczynka, ten sam krzyk kobiety, ten sam dym, ten sam policjant, wszystko podobne.
___________________________________
Moi drodzy jeżeli chodzi o dobijanie...no to mam nadzieję, że jeszcze tam siedzicie, oraz że nie chodzą wam muchy po oczach, że nie umarliście z nudów.
Proszę uprzejmie o komentarz.
Rozdział dedykuję Alphie Fearis.
(Przepraszam za pazurki, ty wierz o co chodzi) XD
Zapraszam tak że, wszystkich na nową stronę 'O mnie całej, małej'
Buziole :** Az