Nagle usłyszałam otwierane drzwi, które przez chwile wpuszczały melodię energicznej piosenki.
- Ej, stary wierz że Ona cię zdradza.- powiedział jakiś głos, ach no cóż czego się dziwiłam, męska ubikacja.- No nie rób takiej miny, uważasz że cię okłamuję?- zapytał dobitnie, a po chwili usłyszałam szum spuszczania moczu. No nie, nie ma to jak poważna rozmowa przy spuszczaniu moczu ze zbiornika. Faceci...
Zaburczało mi w żołądku, odruchowo złapałam za brzuch, strącając przy tym rolkę papieru, która potoczyła się pod kabiną.
- Jest tam ktoś?- zapytał znany mi głos.- Nieważne. Słuchaj z Nią nie jesteśmy już parą od paru miesięcy, zerwałem z nią. Mam kogoś innego na oku. A do tego muszę się zwijać bo szukam koleżanki. Widziałeś, brunetkę z mleczną karnacją?- zapytał, a ja prawie podskoczyłam, wspięłam się chwiejnymi krokami na deskę klozetową, a przez szparę zobaczyłam znajomą twarz Felina, który wpatrywał się na nietrzeźwego kolegę.
- Tak, była taka. Bawiła się w samym środku, wypiła chyba z dziesięć drinków.- zapiął rozporek,a Felin złapał się swoich ciemnych prostych włosów.
Poczułam jak deska na której stałam ugięła się, więc próbowałam zejść, ale zamiast tego noga mi się ugięła i spadłam na klamkę, która strzyknęła, a ja upadłam na wilgotną podłogę, która pachniała środkami do dezynsekcji i gumą od butów.
- Kto tam jest.- tym razem nie zapytał grzecznie, podniósł głos wściekły.- Wychodź.
Przestraszona jego zachowaniem przeczołgałam się cicho do drugiej kabiny tarzając się w...czymś. Nie wiedziałam co robić, więc działałam instynktownie.
Co ty wyprawiasz dziewczyno?- zapytał głos.
- Nic co by cię interesowało.- odpowiedziałam szeptem. Starałam się być jak najciszej w drugiej kabinie. Usłyszałam trzask łamanego zamka następnie ktoś zaklął.
- Widzisz? Nikogo tu nie ma.- powiedział mężczyzna.- A teraz już choć.
Zadowolona?- zapytał Głos.
- Tak! A teraz wynoś się z mojej głowy!- wysyczała głośno kiedy chłopaki wyszli zatrzaskując mocno drewniane drzwi.
Uwierz mi, ale bardzo bym chciała. tu też nie jest Raj.- powiedział spokojny Głos.
- I kto to mówi, możesz się tam wylegiwać i podsłuchiwać moje myśli. A...po co ja z tobą gadam?- zapytałam karcąc się za to co robię, wstałam chwiejnie z kafelek otworzyłam kabinę.
Sama się nad tym zastanawiałam.- Głos nie dawał za wygraną, ciągnął konwersacje w nadziei na dalszą rozmowę, która najprawdopodobniej już się zakończyła.
Po chłopakach nie został nawet najmniejszy ślad, tylko odcisk buta na drzwiach kabiny z pękniętym zamkiem. Oglądnęłam całą łazienkę i rzuciłam się do drzwi. Na szczęście niezauważona wyszłam z męskiej ubikacji i ostrożnie przepychałam się w tłumie, by dojść do baru.
Przy szklankach zobaczyłam Felina rozmawiającego z barmanem. Szybko odwróciłam wzrok i schowałam się za tańczących, przeszły mnie ciarki i poczułam swędzenie w nosie. Nagle na plecach poczułam czyjąś rękę, odwróciłam się, a moim oczom ukazał się wyskoki mężczyzna z uśmiechem na ustach. Nie przyglądałam się mu dokładniej z wielu powodów...
Po pierwsze- jest zbyt ciemno, po drugie- byłam zainteresowana bardziej Felinem, po trzecie- nie szukałam przygód...i z wielu innych powodów.
A dodatkowo coś w środku krzyczało "Uciekaj", kiedy spoglądałam na nieznajomego.
- Hej mała, zgubiłaś się?- spytał i położył drugą dłoń na moim udzie, spiorunowałam go wzrokiem i dałam z liścia.
- Jeżeli jeszcze raz któreś z twoich kończyn, dotknie mnie w jakimkolwiek miejscu, już zawsze będziesz odcedzał kartofelki przez rurkę.- powiedziałam to jak najspokojniejszym głosem do jego ucha, na koniec uśmiechnęłam się promiennie i posłałam całusa.
Może mi się wydawało, że choć przez chwile na twarzy nieznajomego wymalował się strach. Ale w porę go ukrył za promiennym uśmiechem.
- Lubię ryzyko...- nie zdążył dokończyć, gdy jego ręka spoczęła na udzie, a ja z całej siły uderzyłam kolanem w krocze chłopaka.
Dobrze mu tak! Świnia!- krzyknął głos w mojej głowie, tak głośno, że przekrzyczała moje wszystkie myśli, a może to był krzyk tego mężczyzny, który próbował zaszpanować?
- Świnia!- krzyknęłam i kopnęłam go jeszcze w brzuch odchodząc. Gdy szłam niektórzy mężczyźni odwracali się, a kobiety klaskały, albo wołały "dobrze", "dajesz rade mała", albo "niezły cel".
Zmierzałam w kierunku baru, gdzie Felina już nie było. Usiadłam ostrożnie na białym krzesełku podniosłam palec na wysokość oczu i powiedziałam.
- Gin z sokiem żurawinowym.- barman spojrzał na mnie przez chwilę, wpatrując się jeszcze w całe zajście. Skoro on to widział, to...
- Seph? To ty?- no nie i spokój zniszczony.
- Nie, nie znam żadnej Seph.- nawet na niego nie spojrzałam, tylko utkwiłam wzrok w lampce ginu, podanego przed chwilą od barmana. Wzięłam łyk i od razu poczułam jak alkohol wypełnia moje komórki rozgrzewając je.
- Seph nie rób sobie żartów, szukałem cię co najmniej dwie godziny.- powiedział przejętym głosem i przysiadł obok mnie. Lecz ja wciąż wpatrywałam się w resztkę płynu. Dopiłam i gestem ręki pokazałam, żeby barman dolał.- Porozmawiamy? Czemu uciekłaś?- nie odpowiadałam, tylko siedziałam i miarowo uspokajałam oddech, nie chcąc żebym wybuchła.- Seraphino, czemu uciekałaś, czemu nie chcesz rozmawiać?- był coraz bardziej irytujący.
Dopiłam łapczywie drugą szklankę trunku obróciłam się na krześle i skoczyłam na nogi.
Moja równowaga może nie była najlepsza, ale też nie najgorsza. Ruszyłam szybkim krokiem do drzwi, ale zanim złapałam za klamkę Felin złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do siebie.
- Odwal się kłamco!- krzyknęłam mu prosto w twarz, a on zesztywniał i spojrzał zaskoczony, lecz za późno wrócił na ziemię, gdy myślał o co mi chodzi, bo wyrwałam mu się z objęć i wyszłam z klubu zatrzaskując drzwi, tak mocno iż pod nogami poczułam drżenie.
Wróciłam do domu jak najszybciej, biegłam.
Gdy otworzyłam drzwi w domu było cicho, zadziwiający spokój. Gdy weszłam głębiej do pomieszczenia zastałam rodziców przytulających się i oglądających film. Nina robiła popcorn.
Gdy spostrzegła moje mokre policzki i zaczerwienioną twarz, podbiegła i zaczęła wypytywać "Co się stało?", "Gdzie byłaś?" i tak dalej. Ja odepchnęłam ją tylko lekko i powędrowałam krzywym krokiem po schodach, do pokoju. Zatrzasnęłam drzwi na klucz, zignorowałam energiczne pukanie rodziców i siostry. Usiadłam przy lusterku i zaczęłam się przyglądać odbiciu blondynki.
To jestem ja, potrzebowałam cię...potrzebowałam źródła życia, bo...- przerwała jej melodia komórki sygnalizująca o jakimś połączeniu, nawet nie spojrzałam na ekran tylko wcisnęłam "odrzuć" i zamknęłam klapkę telefonu.
Byłam roztrzęsiona i zmęczona już nic nie słyszałam.
Przez resztę tygodnia siedziałam w domu i zastanawiałam się czemu Felin nic nie mówił...nie ufał mi?
Pamiętam jak pierwszy raz zapytałam go o rodzinę miałam wtedy 17 lat, pierwszy raz zapytałam go wtedy o bliskich!
Normalne nawet dziesięciolatki pytają swoich kolegów, od tak kiedy chcą:
"- Hej jak masz na imię?
- Ja, Ola.
- Ładnie, a ja mam na imię Ala.
-Też ładnie, kto ci tak dał?
- Mama, tata i brat chcieli Beatka...a ty?
- Ja nie wiem.
- Czemu?
- Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym.
- Oj, przykro mi, a masz jakichś bliskich?
- Tak, mam kuzynkę i wujostwo."
Cały czas siedziałam przy oknie wpatrując się w każdą szparkę szyby, leżałam w łóżku wpatrując się w sufit albo przed toaletką próbując zrozumieć, co jest ze mną nie tak?
W tej chwili chodziłam po pokoju, sprzątając pokój, który i tak był posprzątany.
Stanęłam jak wryta gdy odebrałam wiadomość od Felina.
"Cześć, możemy się spotkać?- małe literki wydawały się mrugać, jak gdyby zabrakło im energii do skupienia światła
Przez ten czas, myślałam o Felinie i o sobie, ale gdy tylko o nim myślę, kolana mi się uginają, do oczu napływają łzy, serce zaczyna wybijać szybszy rytm, a klatka piersiowa zaczyna piec przeraźliwie od środka.
Nie odpisałam, tylko rzuciłam telefon na szafkę, następnie jak na złość otworzył się i wyleciała karta i bateria. Przetarłam szybko oczy poprawiłam bluzkę i ochłodziłam się wodą przy umywalce, obmywając twarz. Nachyliłam się nad nią, podpierając się rękoma i utkwiłam wzrok w wpływającą do rury wodę. Gdy uspokoiłam oddech, wyszłam z toalety podniosłam telefon i jego części z ziemi i starannie poukładałam. Komórka wyświetlała teraz dwie wiadomości, włączyłam "zobacz" i odczytałam litery.
" Restauracja przy kinie, o ósmej jutro."- i co mam teraz zrobić?
Zaswędziało mi w nosie, nagle wszystkie światła zgasły, a monitor telefonu poczerniał, kichnęłam i wtedy włączyła się lampka w szufladzie, zawsze ją tam trzymałam, tak na wszelki wypadek, a codo komórki...
- Padła bateria.- szepnęłam do siebie, uspokajając płuca i walące serce.
- Dobrze wiesz, że nie.- ryknął podenerwowany Głos. - To dziś, znalazł mnie...i czeka...
***
Moi drodzy, przede wszystkim chcę was przeprosić za moją długo nieobecność, ale sami wiecie jak to jest...szkoła...Szkolny Zakład Karno Opiekuńczy Łączący Analfabetów hihi :D
Mniejsza o szczegóły...
mam nadzieję, że spodobało wam się to i was nie znużyło...oraz, że chcecie więcej!!!
Dziękuję wszystkim...dydykuję ten rozdział Troi, aG.x, Alpha'ce oraz Kath, które zawsze odwiedzały mojego bloga...KOCHAM WAS!! <3
Przepraszam jeżeli pomyliłam imiona