Moja szabloniarnia

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 11 Uczucia.

  Noc była miła, choć wciąż trzęsłam się z osłabienia. Felin po przebraniu pomógł mi dojść do jego łóżka i uznał, że muszę zostać na noc. Wcześniej nie sądziłam, że Felin mi wybaczy i nie w taki sposób. Mój świat mimo zmiany pomieścił mojego przyjaciela. Gdy tylko umyta ułożyłam się pod kołdrą i utuliłam poduszkę i poczułam miły, ale delikatny zapach wanilij. Światło w pokoju ogrzewało moje mokre włosy. Felin rozsiadł się na fotelu, tuż przy łóżku i wpatrzony we mnie zagłębił się w myślach, co kilka minut zerkał za okno w ciemność.
    - Zaraz wracam.- oznajmił głośno chłopak, wstał i wyszedł z pokoju. Słaba, ale silna psychicznie wstałam z łóżka, gdy dotknęłam stopami zimnej posadzki, przeszły mnie ciarki. Okrążyłam pokój, stwierdzając, że Felin nie wyrzucał żadnego z moich prezentów, na parapecie stały dwa zdjęcia, przedstawiające jego rodzinę, oraz nas dwoje na karuzeli, było ono zrobione niedawno, kiedy wygłupialiśmy się w święta wielkanocne. Na komodzie przy łóżku leżała piłka baseballowa, obok czapki kibica, którą założyłam na pierwszy mecz Felina, a zaraz obok niej pianka do golenia, maszynka jakiś krem i perfum. Zniecierpliwiona jego długą nieobecnością, minęłam próg pokoju i rzuciłam się w stronę włącznika światła, trafne uderzenie sprawiło, że ciemność się rozwiała, a światło rozprzestrzeniło się po małym korytarzu. Gdy tylko doszłam na jego koniec, zaczęłam wpatrywać się w ciemne okno, za którym Felin chodził w kółko i z powrotem, otrząsał się i otrzepywał jednocześnie. Zaniepokojona i bez namysłu ruszyłam w stronę ciemnych drzwi, nacisnęłam klamkę i wyszłam na zewnątrz. Felin spojrzał w moją stronę, ale się nie poruszył. Widziałam, jak ciemność połykała rysy jego sylwetki, stałam na ciemnym ganku.- Ty też to czujesz?- zapytał smutnym głosem. Jego oczy były nieobecne, wpatrzone w przestrzeń, ale...spokojne, jeszcze przed chwilą otrzepywał się wściekle, a teraz stoi spokojnie wpatrzony we mnie, ale nie we mnie.
   - Co?- Moje pytanie było, jakby zadane nie w porę, czułam się dobrze, lecz stałam w ciemnościach. Niedługo po moim pytaniu zobaczyłam łunę, na początku wydawało mi się, że jest to światło na ganku, ale ja go przecież nie zaświecałam. Spojrzałam w dół i odskoczyłam w tył, ale z drugiej strony było to głupie, nie można przecież uciec od siebie.- Co...?- Tak, to pytanie, zadane w tym momencie było dobre.
   - To tylko ja. Nie chcę, żeby coś ci się stało.- szepnęła w mojej głowie Lux. Światło przygasło lekko. Podniosłam głowę, by spojrzeć na spokojnego Felina. Czemu się nie przestraszył? Tylko patrzył we mnie, jak by znał mnie od zawsze, no cóż w końcu zna, choć może się to wydawać komiczne, ale ja sama prawie nic o sobie nie wiem.
   - Wiedziałem.- powiedział, ledwo słyszalnie.- Czemu...mi nie powiedziałaś? Myślałem, że nie mamy przed sobą żadnych tajemnic.- dodał i powoli ruszył w moim kierunku. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, prócz żalu, jaki spowijał mgłą jego oczy. Był taki smutny, ale o czym miałam mu powiedzieć? Skoro sama ledwo to ogarniałam.
   - Przepraszam, bałam się. Myślałam, że...- gdy doszedł do mnie, przytulił mnie z całej siły do piersi, nie stawiałam oporu, wręcz przeciwnie, przytuliłam go równie mocno. Słyszałam jego cichy szept, na początku tylko" Wiem, wiem...", a później tylko raz powiedział "Ja też". Czułam jego bijące serce, wystukiwało rytm tak szybko, zbyt szybko, zaczynałam się bać, że coś mu się stanie, ale to mi robiło się słabo, gdyby nie trzymał mnie w ramionach, jak nic przywitałabym się z chodnikiem z bliska. Ukradkiem spojrzałam na dłonie, które trzymałam owinięte wokoło talij chłopaka, były szare, ale nie całkiem ciemne, światło gasło.- Felin...- Zanim zdążyłam zareagować, chłopak wziął mnie na ręce i pobiegł do środka oświetlonego domu. Gdy tylko weszliśmy w światło, ułożył mnie powoli na ziemi, opierając plecy o ścianę, zniknął za rogiem i wrócił bardzo szybko. Uklęknął obok mnie i zaczynał mnie pocieszać. Uśmiechnęłam się blado, gdy Felin to zobaczył, nie mógł się nie uśmiechnąć. Podniósł dłoń i delikatnym dotykiem przejechał po moim bladym policzku. Jego twarz była jasna i przejrzysta, a oczy ciepłe. Nie mogłam się powstrzymać, znalazłam resztki sił, odepchnęłam się od ściany i musnęłam wargami jego policzek, wydawał się ciepły i delikatny. Urodę miał pewnie po matce.- Dziękuję.- szepnęłam, gdy tylko znów bezpiecznie oparłam się o ścianę. Felin jeszcze przez długi czas wpatrywał się w moje oczy, ale w końcu, podszedł do mnie z prawej strony i wziął mnie na ręce. Czułam się taka lekka, choć jego przedramiona wbijały mi się w ciało. Nie zdążyłam wiele zrobić, gdy mnie tak niósł, bo czas w jakim doniósł mnie do łóżka, był krótki. A może mi się wydawało? Straciłam orientację, kiedy wpatrzyłam się w jego twarz. Zawziętość na twarzy kryła oczy, w których skrywała się delikatność, opoka.
   Nie długo po tym, leżałam pod chłodną kołdrą, obok swojego bohatera. Przytulałam się do jego ramienia, które otaczało moje barki i wdychałam waniliowy zapach skóry Felina. Kocham go, wiem o tym, ale z drugiej strony jest moim przyjacielem i nie wiem, czy byłby to dobry pomysł, mówić mu o tym. Mimo przeczucia, że to samo Felin czuje do mnie, się nie odezwałam. Po chwili chłopak przytulił się do mnie, oplatając mnie ramionami, moje motylki w brzuchu zerwały się do lotu. Twarz Felina była bardzo blisko mojej, jednak on już spał. Jego oddech łaskotał mnie w szyję, a włosy dotykały mojego czoła. Zrelaksowałam się i wtopiłam w pościel.
   Felin obudził mnie swoim gardłowym śmiechem. Otworzyłam sklejone powieki i z delikatnym uśmieszkiem obserwowałam, jak chłopak próbuje, zdmuchnąć z twarzy moje włosy. Starał się pewnie robić to cicho, ale coś mu nie wyszło.
   - Tylko ich nie pośliń.- szepnęłam, chichocząc. Zaśmiał się głośno i zaczął z całej siły dmuchać, by odkryć usta. Wyglądało to komicznie, ale też ciekawie. Gdy tylko wydmuchał sobie dziurkę na usta, nabrał powietrza i odezwał się gardłowo.
   - Nie masz jakiegoś lepszego dowcipu?- dokuczyła mi Lux, lekko zdenerwowana wygoniłam ją z głowy.
   - Za późno.- Nie mógł powstrzymać śmiechu, a ja zerwałam się jak oparzona, wyrwałam się z uścisku chłopaka i przejechałam rękom po włosach, gdy natrafiłam na wilgotne miejsce, wytarłam je o bluzkę chłopaka, a gdy odrzuciłam włosy na plecy, zrobiłam zbolałą minę i uderzyłam sprawce w ramię. Złapał się za bolące miejsce, pokazał mi język i pociągnął w swoją stronę, by zaraz potem zacząć łaskotać. Próbując się wyrwać, wbiłam mu paznokieć w dłoń i krzyknął. Spojrzałam się na rankę i na chłopaka, który z zawziętością pocierał zadrapanie.
   - Przepraszam.- powiedziałam rozbawiona jego miną. Złapałam go za dłoń i ucałowałam w rankę.- Do wesela się zagoi.- szepnęłam i spojrzałam rozpromieniona na Felina. Przez krótką chwilę szukałam jego wzroku, który błąkał się gdzieś w obrębie naszych splecionych dłoni. Gdy nasze oczy się spotkały, zobaczyłam w nich radość zmieszane z nutką pożądania. Spoglądałam w jego oczy. Czy może na jego usta też? Byłam ciekawa, jak smakują, tak po prostu. Gdy się opamiętałam, a raczej zrobił to mój brzuch, obejrzałam pościel, która leżała dosłownie wszędzie wokoło łóżka, oraz na swój ubiór, który składał się z dresowych spodni i za dużej bluzki, zabawnie pewnie w tym wyglądałam. Nachyliłam się w stronę chłopaka i szepnęłam do jego ucha.- Jestem głodna i jeżeli czegoś zaraz nie zjem, to będziesz miał poważny kłopot.- Odsunęłam się powoli, gdy tylko to zrobiłam, zobaczyłam figlarny uśmieszek Felina, który doprowadził mnie do braku tchu. Przymknęłam oczy i próbowałam opanować śmiech, by spojrzeć na niego poważnie. - Chcę omlety.- powiedziałam, troszkę zbyt piskliwie i dumnie, co spowodowało parsknięcie u chłopaka.
   - Oczywiście madame, lecz na razie proponuję, żeby wzięła Pani prysznic, a ja udam się do pani domu po ubiór gody damy.- powiedział głośno i wyraźnie, wstając z łóżka i podając mi dłoń.
   - Okeeej...Weź mi moją zieloną spódniczkę z falbankami i bluzeczkę bez ramiączek, też jest zielona. A i nie zapomnij o moich trampkach...
   - Niech zgadnę, też zielonych?- zapytał, znów uśmiechając się do mnie figlarnie. Wyszłam szybko z łóżka, podciągając za duże dresy i poprawiając włosy, tak by nie sterczały we wszystkie strony.- Masz.- Rzucone przez niego ręczniki trafiły mi prosto na twarz. Podniosłam oba szybko z podłogi i z zadartym nosem zmierzyłam ku łazience, dopiero kiedy tam weszłam i spojrzałam w lusterko, otworzyłam szerzej oczy i przejechałam dłonią po zadrapanej skroni. O mały włos, a upadłabym na podłogę, ból po dotyku, rozszedł się w dół ciała. Ściągnęłam pożyczone ciuchy, ułożyłam je starannie i obejrzałam się w lusterku, znajdując jeszcze parę zadrapań i siniaków. Wchodząc pod prysznic nie wiedziałam, od czego zacząć włosy, czy może nogi? Włosy. Woda ogrzała mi mięśnie i odprężyła mnie, okrężnymi ruchami masowałam głowę, spienioną przez szampon. Żel pod prysznic miał delikatny zapach wanilii, zmieszany z jabłuszkiem. Po wyjściu spod prysznica, wysuszeniu ciała, założeniu turbana na włosach, owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do lusterka. W apteczce pod zlewem znalazłam wodę utlenioną i wacik. Szybko wykonałam krótki zabieg, w celu odkażenia rany na skroni. Ból był tak silny, że przez chwilkę siedziałam na ziemi, opierając się plecami o zlew, po chwili podniosłam się i wyszłam z łazienki. Felina jeszcze nie było, więc wróciłam do pokoju. Rozglądałam się chwilę, gdy mój wzrok padł na łóżko, nadal w nieładzie. Poczułam, że moje kąciki unoszą się delikatnie. Wpatrywałam się w ten obrazek, aż do chwili kiedy usłyszałam trzask drzwi na korytarzu, ściągnęłam ręcznik z głowy i spojrzałam na wejście do pokoju. Felin stał w nich z lekko zarumienioną twarzą i rozżarzonymi oczyma, miał na sobie skórzaną kurtkę i ciemne dżinsy.
   - Aż się zarumienił.- szepnęła Lux. Odgoniłam ją szybko, by nie zrobić czegoś, czego później bym żałowała.
   - Mam...- Uniósł lekko reklamówkę, szybkim krokiem więc podeszłam w jego stronę, złapałam na uszko reklamówki, która zaszeleściła. Chłopak nie puszczał torby, wpatrzył się w moje usta, następnie zagłębił się w moich oczach, przejechał jeszcze po policzkach, a gdy jego źrenice zatrzymały się na skroni, skrzywił usta lekko i zmarszczył brwi.- Co to?- zapytał, cicho dotykając rany, kolana zachwiały się pode mną, ale nie upadłam, wyrwałam reklamówkę z ręki Felina i wskoczyłam do łazienki. Chłopak nie skakał do drzwi, nie krzyczał, stał po prostu, jego cień wypalał jego sylwetkę w szybie drzwi.
   Szybko założyłam ubranie i wyczesałam lekko wilgotne włosy. Uśmiechnęłam się krzywo, do swojego odbicia i wyszłam ostrożnie z łazienki. Widząc Felina opartego o framugę drzwi do sypialni, z posmutniałą miną, podeszłam i gdy tylko uniósł głowę, wtuliłam się w jego klatkę piersiową, opierając głowę o lewe ramię.
   - Dziękuję.- szepnęłam cichutko, na co on tylko przycisnął mnie mocniej do siebie. Staliśmy tak splątani rękami, aż mój brzuch nie wezwał pogotowia. -Ups! Masz problem, mój drogi. Gdzie moje śniadanie?- Zaśmiałam się, gdy chłopak pobiegł szybko korytarzem ku kuchni. Dopiero gdy zbliżyłam się do pomieszczenia, poczułam woń przegotowanego mleka.
   - Cholera!- krzyknął Felin, ściągając z ognia gorący garnek. Pewnie dlatego biegł i był zarumieniony od biegu. Zachichotałam cichutko i spiekłam raka. Gdzieś tam w podświadomości miałam nadzieję, że to z mojego powodu się zarumienił. Podeszłam cichutko do niego od tyłu, podniosłam ścierkę, złapałam nią za gorącą rączkę rondelka, którego zawartość mnie nie zadziwiła. Położyłam swoją drugą dłoń, na ręce chłopaka, dając mu tym samym do zrozumienia, że ja się tym zajmę.
   - Tylko się nie poparz.- powiedziała Lux w tym samym momencie co Felin. Spojrzałam z byka na chłopaka.
   - Nie oparzę...- upuściłam rondelek, przez przypadek dotykając gorącego metalu, jednak mleka nie rozlało się wiele.   - Och ty sierotko.- zaśmiała się Lux.
   Spojrzałam na oparzony palec, który natychmiast poczerwieniał. Felin podszedł do szafki nad drzwiami i wyciągnął, białe pudełko. Uśmiechając się złośliwie, podszedł do mnie, wyciągnął białą tubkę i wyciągnął do mnie rękę. -Co to?- zapytałam, lekko zażenowanym głosem i schowałam oparzony palec za plecami. Chłopak wyszarpał mi dłoń, wycisnął biały płyn na palec, który po chwili przestał piec, wsmarował delikatnie krem w palca i ucałował rankę.
   - To przez ciebie.- powiedziałam zakłopotana, wskazałam na niego zdrowym palcem i wcisnęłam w jego żebra.- Zapeszyłeś.- Felin skulił się i zaczął stękać. Z bólu zaczął kłaść się na ziemi. Przestraszona, podeszłam do niego i zaczęłam bez konkretnego celu składać dłonie na brzuchu chłopaka.- Przepraszam, nie wiedziałam, że...- W końcu dłonią trafiłam na miejsce, w które wcisnęłam mu palec, było gorące. Chłopak zacisnął wargi i położył dłoń na mojej.
   - Już nie boli.- powiedział, dyszą lekko. Moje kosmyki łaskotały mnie w ramiona, a jego silny oddech unosił je przy wydechu, poczułam się jak wczoraj wieczorem, kiedy trzymał mnie w ramionach. Gdy podniosłam głowę, zobaczyłam jego twarz, która zerkała na nasze dłonie. Był taki spokojny. Przeniosłam wzrok na jego koszulkę. Uniosłam ją lekko i zobaczyłam siny okrąg, gdzieś niedaleko ujrzałam jeszcze parę sinych miejsc, były rozsiane, jak gwiazdy na niebie. Położył dłoń na mojej i zaciągnął koszulkę.
   - Co to...? Ktoś zrobił ci krzywdę?- zapytałam zaniepokojona, wykazując siniaki. Pokręcił przecząco głową.
   - To on.- szepnęła Lux.- On mu to robi. Za nie posłuszność.- szeptała dalej. Oczy zaszły mi łzami, kiedy to zobaczył, otarł mi spływające po policzku krople i pogładził dłoń. Tak jak gdyby wiedział, że ja wiem. Wyrwałam dłoń z jego uścisku i zakryłam nią sobie usta. To moja wina, to ja to wszystko zapoczątkowałam. Przeze mnie tak cierpi.
   - Seph?- Felin przysunął się do mnie bliżej i uniósł moją głowę, bym patrzyła w jego oczy.- To nie twoja wina.- Niewiarygodne! Zupełnie jakby czytał w moich myślach. Wystarczy, że spojrzał mi w twarz i już wiedział co mam w głowie.- Seph.- Zbliżył swoją twarz ku mojej i wpatrywał się przez chwile w moje mokre oczy.

______________________________________________________________________________

   Witam, wiem że długo mnie nie było, ale niestety sprawdziany i egzaminy mnie gonią...No i jeszcze ta decyzja z wyborem szkoły. Och...tyle bym dała za kilka dni wolnego dla przemyśleń.  No ale nic, a co u was?! Dajcie znać kochani :*