Noc była miła, choć wciąż trzęsłam się z osłabienia. Felin po
przebraniu pomógł mi dojść do jego łóżka i uznał, że muszę zostać na
noc. Wcześniej nie sądziłam, że Felin mi wybaczy i nie w taki sposób.
Mój świat mimo zmiany pomieścił mojego przyjaciela. Gdy tylko umyta
ułożyłam się pod kołdrą i utuliłam poduszkę i poczułam miły, ale
delikatny zapach wanilij. Światło w pokoju ogrzewało moje mokre włosy.
Felin rozsiadł się na fotelu, tuż przy łóżku i wpatrzony we mnie
zagłębił się w myślach, co kilka minut zerkał za okno w ciemność.
- Zaraz wracam.- oznajmił głośno chłopak, wstał i wyszedł z pokoju.
Słaba, ale silna psychicznie wstałam z łóżka, gdy dotknęłam stopami
zimnej posadzki, przeszły mnie ciarki. Okrążyłam pokój, stwierdzając, że
Felin nie wyrzucał żadnego z moich prezentów, na parapecie stały dwa
zdjęcia, przedstawiające jego rodzinę, oraz nas dwoje na karuzeli, było
ono zrobione niedawno, kiedy wygłupialiśmy się w święta wielkanocne. Na
komodzie przy łóżku leżała piłka baseballowa, obok czapki kibica, którą
założyłam na pierwszy mecz Felina, a zaraz obok niej pianka do golenia,
maszynka jakiś krem i perfum. Zniecierpliwiona jego długą nieobecnością,
minęłam próg pokoju i rzuciłam się w stronę włącznika światła, trafne
uderzenie sprawiło, że ciemność się rozwiała, a światło rozprzestrzeniło
się po małym korytarzu. Gdy tylko doszłam na jego koniec, zaczęłam
wpatrywać się w ciemne okno, za którym Felin chodził w kółko i z
powrotem, otrząsał się i otrzepywał jednocześnie. Zaniepokojona i bez
namysłu ruszyłam w stronę ciemnych drzwi, nacisnęłam klamkę i wyszłam na
zewnątrz. Felin spojrzał w moją stronę, ale się nie poruszył.
Widziałam, jak ciemność połykała rysy jego sylwetki, stałam na ciemnym
ganku.- Ty też to czujesz?- zapytał smutnym głosem. Jego oczy były
nieobecne, wpatrzone w przestrzeń, ale...spokojne, jeszcze przed chwilą
otrzepywał się wściekle, a teraz stoi spokojnie wpatrzony we mnie, ale
nie we mnie.
- Co?- Moje pytanie było, jakby zadane nie w porę,
czułam się dobrze, lecz stałam w ciemnościach. Niedługo po moim pytaniu
zobaczyłam łunę, na początku wydawało mi się, że jest to światło na
ganku, ale ja go przecież nie zaświecałam. Spojrzałam w dół i
odskoczyłam w tył, ale z drugiej strony było to głupie, nie można
przecież uciec od siebie.- Co...?- Tak, to pytanie, zadane w tym
momencie było dobre.
- To tylko ja. Nie chcę, żeby coś ci się
stało.- szepnęła w mojej głowie Lux. Światło przygasło lekko. Podniosłam
głowę, by spojrzeć na spokojnego Felina. Czemu się nie przestraszył?
Tylko patrzył we mnie, jak by znał mnie od zawsze, no cóż w końcu zna, choć może się to wydawać komiczne, ale ja sama prawie nic o sobie nie wiem.
- Wiedziałem.- powiedział, ledwo słyszalnie.- Czemu...mi nie
powiedziałaś? Myślałem, że nie mamy przed sobą żadnych tajemnic.- dodał i
powoli ruszył w moim kierunku. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji,
prócz żalu, jaki spowijał mgłą jego oczy. Był taki smutny, ale o czym miałam mu powiedzieć? Skoro sama ledwo to ogarniałam.
- Przepraszam, bałam się. Myślałam, że...- gdy doszedł do mnie,
przytulił mnie z całej siły do piersi, nie stawiałam oporu, wręcz
przeciwnie, przytuliłam go równie mocno. Słyszałam jego cichy szept, na
początku tylko" Wiem, wiem...", a później tylko raz powiedział "Ja
też". Czułam jego bijące serce, wystukiwało rytm tak szybko, zbyt
szybko, zaczynałam się bać, że coś mu się stanie, ale to mi robiło się
słabo, gdyby nie trzymał mnie w ramionach, jak nic przywitałabym się z
chodnikiem z bliska. Ukradkiem spojrzałam na dłonie, które trzymałam
owinięte wokoło talij chłopaka, były szare, ale nie całkiem ciemne,
światło gasło.- Felin...- Zanim zdążyłam zareagować, chłopak wziął mnie
na ręce i pobiegł do środka oświetlonego domu. Gdy tylko weszliśmy w
światło, ułożył mnie powoli na ziemi, opierając plecy o ścianę, zniknął
za rogiem i wrócił bardzo szybko. Uklęknął obok mnie i zaczynał mnie
pocieszać. Uśmiechnęłam się blado, gdy Felin to zobaczył, nie mógł się
nie uśmiechnąć. Podniósł dłoń i delikatnym dotykiem przejechał po moim
bladym policzku. Jego twarz była jasna i przejrzysta, a oczy ciepłe. Nie
mogłam się powstrzymać, znalazłam resztki sił, odepchnęłam się od
ściany i musnęłam wargami jego policzek, wydawał się ciepły i delikatny.
Urodę miał pewnie po matce.- Dziękuję.- szepnęłam, gdy tylko znów
bezpiecznie oparłam się o ścianę. Felin jeszcze przez długi czas
wpatrywał się w moje oczy, ale w końcu, podszedł do mnie z prawej strony
i wziął mnie na ręce. Czułam się taka lekka, choć jego przedramiona
wbijały mi się w ciało. Nie zdążyłam wiele zrobić, gdy mnie tak niósł,
bo czas w jakim doniósł mnie do łóżka, był krótki.
A może mi się wydawało? Straciłam orientację, kiedy wpatrzyłam się w
jego twarz. Zawziętość na twarzy kryła oczy, w których skrywała się
delikatność, opoka.
Nie długo po tym, leżałam pod chłodną kołdrą,
obok swojego bohatera. Przytulałam się do jego ramienia, które otaczało
moje barki i wdychałam waniliowy zapach skóry Felina. Kocham go, wiem o
tym, ale z drugiej strony jest moim przyjacielem i nie wiem, czy byłby
to dobry pomysł, mówić mu o tym. Mimo przeczucia, że to samo Felin czuje
do mnie, się nie odezwałam. Po chwili chłopak przytulił się do mnie,
oplatając mnie ramionami, moje motylki w brzuchu zerwały się do lotu.
Twarz Felina była bardzo blisko mojej, jednak on już spał. Jego oddech
łaskotał mnie w szyję, a włosy dotykały mojego czoła. Zrelaksowałam się i
wtopiłam w pościel.
Felin obudził mnie swoim gardłowym śmiechem.
Otworzyłam sklejone powieki i z delikatnym uśmieszkiem obserwowałam, jak
chłopak próbuje, zdmuchnąć z twarzy moje włosy. Starał się pewnie robić
to cicho, ale coś mu nie wyszło.
- Tylko ich nie pośliń.-
szepnęłam, chichocząc. Zaśmiał się głośno i zaczął z całej siły dmuchać,
by odkryć usta. Wyglądało to komicznie, ale też ciekawie. Gdy tylko
wydmuchał sobie dziurkę na usta, nabrał powietrza i odezwał się
gardłowo.
- Nie masz jakiegoś lepszego dowcipu?- dokuczyła mi Lux, lekko zdenerwowana wygoniłam ją z głowy.
- Za późno.- Nie mógł powstrzymać śmiechu, a ja zerwałam się jak
oparzona, wyrwałam się z uścisku chłopaka i przejechałam rękom po
włosach, gdy natrafiłam na wilgotne miejsce, wytarłam je o bluzkę
chłopaka, a gdy odrzuciłam włosy na plecy, zrobiłam zbolałą minę i
uderzyłam sprawce w ramię. Złapał się za bolące miejsce, pokazał mi
język i pociągnął w swoją stronę, by zaraz potem zacząć łaskotać.
Próbując się wyrwać, wbiłam mu paznokieć w dłoń i krzyknął. Spojrzałam
się na rankę i na chłopaka, który z zawziętością pocierał zadrapanie.
- Przepraszam.- powiedziałam rozbawiona jego miną. Złapałam go za dłoń i
ucałowałam w rankę.- Do wesela się zagoi.- szepnęłam i spojrzałam
rozpromieniona na Felina. Przez krótką chwilę szukałam jego wzroku,
który błąkał się gdzieś w obrębie naszych splecionych dłoni. Gdy nasze
oczy się spotkały, zobaczyłam w nich radość zmieszane z nutką pożądania.
Spoglądałam w jego oczy. Czy może na jego usta też? Byłam ciekawa, jak
smakują, tak po prostu. Gdy się opamiętałam, a raczej zrobił to mój
brzuch, obejrzałam pościel, która leżała dosłownie wszędzie wokoło
łóżka, oraz na swój ubiór, który składał się z dresowych spodni i za
dużej bluzki, zabawnie pewnie w tym wyglądałam. Nachyliłam się w stronę
chłopaka i szepnęłam do jego ucha.- Jestem głodna i jeżeli czegoś zaraz
nie zjem, to będziesz miał poważny kłopot.- Odsunęłam się powoli, gdy
tylko to zrobiłam, zobaczyłam figlarny uśmieszek Felina, który
doprowadził mnie do braku tchu. Przymknęłam oczy i próbowałam opanować
śmiech, by spojrzeć na niego poważnie. - Chcę omlety.- powiedziałam,
troszkę zbyt piskliwie i dumnie, co spowodowało parsknięcie u chłopaka.
- Oczywiście madame, lecz
na razie proponuję, żeby wzięła Pani prysznic, a ja udam się do pani
domu po ubiór gody damy.- powiedział głośno i wyraźnie, wstając z łóżka i
podając mi dłoń.
- Okeeej...Weź mi moją zieloną spódniczkę z falbankami i bluzeczkę bez ramiączek, też jest zielona. A i nie zapomnij o moich trampkach...
- Niech zgadnę, też zielonych?- zapytał, znów uśmiechając się do mnie figlarnie. Wyszłam szybko z łóżka, podciągając za duże dresy i
poprawiając włosy, tak by nie sterczały we wszystkie strony.- Masz.-
Rzucone przez niego ręczniki trafiły mi prosto na twarz. Podniosłam oba
szybko z podłogi i z zadartym nosem zmierzyłam ku łazience, dopiero
kiedy tam weszłam i spojrzałam w lusterko, otworzyłam szerzej oczy i
przejechałam dłonią po zadrapanej skroni. O mały włos, a upadłabym na
podłogę, ból po dotyku, rozszedł się w dół ciała. Ściągnęłam pożyczone
ciuchy, ułożyłam je starannie i obejrzałam się w lusterku, znajdując
jeszcze parę zadrapań i siniaków. Wchodząc pod prysznic nie wiedziałam,
od czego zacząć włosy, czy może nogi? Włosy. Woda ogrzała mi mięśnie i
odprężyła mnie, okrężnymi ruchami masowałam głowę, spienioną przez
szampon. Żel pod prysznic miał delikatny zapach wanilii, zmieszany z
jabłuszkiem. Po wyjściu spod prysznica, wysuszeniu ciała, założeniu
turbana na włosach, owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do lusterka. W
apteczce pod zlewem znalazłam wodę utlenioną i wacik. Szybko wykonałam
krótki zabieg, w celu odkażenia rany na skroni. Ból był tak silny, że
przez chwilkę siedziałam na ziemi, opierając się plecami o zlew, po
chwili podniosłam się i wyszłam z łazienki. Felina jeszcze nie było,
więc wróciłam do pokoju. Rozglądałam się chwilę, gdy mój wzrok padł na
łóżko, nadal w nieładzie. Poczułam, że moje kąciki unoszą się
delikatnie. Wpatrywałam się w ten obrazek, aż do chwili kiedy usłyszałam
trzask drzwi na korytarzu, ściągnęłam ręcznik z głowy i spojrzałam na
wejście do pokoju. Felin stał w nich z lekko zarumienioną twarzą i
rozżarzonymi oczyma, miał na sobie skórzaną kurtkę i ciemne dżinsy.
- Aż się zarumienił.- szepnęła Lux. Odgoniłam ją szybko, by nie zrobić czegoś, czego później bym żałowała.
- Mam...- Uniósł lekko reklamówkę, szybkim krokiem więc podeszłam w jego stronę, złapałam na uszko reklamówki,
która zaszeleściła. Chłopak nie puszczał torby, wpatrzył się w moje
usta, następnie zagłębił się w moich oczach, przejechał jeszcze po
policzkach, a gdy jego źrenice zatrzymały się na skroni, skrzywił usta
lekko i zmarszczył brwi.- Co to?- zapytał, cicho dotykając rany,
kolana zachwiały się pode mną, ale nie upadłam, wyrwałam reklamówkę z
ręki Felina i wskoczyłam do łazienki. Chłopak nie skakał do drzwi, nie
krzyczał, stał po prostu, jego cień wypalał jego sylwetkę w szybie
drzwi.
Szybko założyłam ubranie i wyczesałam lekko wilgotne włosy.
Uśmiechnęłam się krzywo, do swojego odbicia i wyszłam ostrożnie z
łazienki. Widząc Felina opartego o framugę drzwi do sypialni, z
posmutniałą miną, podeszłam i gdy tylko uniósł głowę, wtuliłam się w
jego klatkę piersiową, opierając głowę o lewe ramię.
- Dziękuję.- szepnęłam cichutko, na co on tylko przycisnął mnie mocniej do siebie. Staliśmy
tak splątani rękami, aż mój brzuch nie wezwał pogotowia. -Ups! Masz
problem, mój drogi. Gdzie moje śniadanie?- Zaśmiałam się, gdy chłopak
pobiegł szybko korytarzem ku kuchni. Dopiero gdy zbliżyłam się do
pomieszczenia, poczułam woń przegotowanego mleka.
- Cholera!-
krzyknął Felin, ściągając z ognia gorący garnek. Pewnie dlatego biegł i
był zarumieniony od biegu. Zachichotałam cichutko i spiekłam raka.
Gdzieś tam w podświadomości miałam nadzieję, że to z mojego powodu się
zarumienił. Podeszłam cichutko do niego od tyłu, podniosłam ścierkę,
złapałam nią za gorącą rączkę rondelka, którego zawartość mnie nie
zadziwiła. Położyłam swoją drugą dłoń, na ręce chłopaka, dając mu tym
samym do zrozumienia, że ja się tym zajmę.
- Tylko się nie poparz.- powiedziała Lux w tym samym momencie co Felin. Spojrzałam z byka na chłopaka.
- Nie oparzę...- upuściłam rondelek, przez przypadek dotykając gorącego metalu, jednak mleka nie rozlało się wiele. - Och ty sierotko.- zaśmiała się Lux.
Spojrzałam na oparzony palec, który natychmiast poczerwieniał. Felin
podszedł do szafki nad drzwiami i wyciągnął, białe pudełko. Uśmiechając
się złośliwie, podszedł do mnie, wyciągnął białą tubkę i wyciągnął do
mnie rękę. -Co to?- zapytałam, lekko zażenowanym głosem i schowałam
oparzony palec za plecami. Chłopak wyszarpał mi dłoń, wycisnął biały
płyn na palec, który po chwili przestał piec, wsmarował delikatnie krem w
palca i ucałował rankę.
- To przez ciebie.- powiedziałam
zakłopotana, wskazałam na niego zdrowym palcem i wcisnęłam w jego
żebra.- Zapeszyłeś.- Felin skulił się i zaczął stękać. Z bólu zaczął
kłaść się na ziemi. Przestraszona, podeszłam do niego i zaczęłam bez konkretnego celu składać dłonie na brzuchu chłopaka.- Przepraszam, nie wiedziałam, że...- W końcu dłonią trafiłam na miejsce, w które wcisnęłam mu palec, było gorące. Chłopak zacisnął wargi i położył dłoń na mojej.
- Już nie boli.- powiedział, dyszą lekko. Moje kosmyki łaskotały mnie w
ramiona, a jego silny oddech unosił je przy wydechu, poczułam się jak
wczoraj wieczorem, kiedy trzymał mnie w ramionach. Gdy podniosłam głowę,
zobaczyłam jego twarz, która zerkała na nasze dłonie. Był taki
spokojny. Przeniosłam wzrok na jego koszulkę. Uniosłam ją lekko i
zobaczyłam siny okrąg, gdzieś niedaleko ujrzałam jeszcze parę sinych
miejsc, były rozsiane, jak gwiazdy na niebie. Położył dłoń na mojej i
zaciągnął koszulkę.
- Co to...? Ktoś zrobił ci krzywdę?- zapytałam zaniepokojona, wykazując siniaki. Pokręcił przecząco głową.
- To on.- szepnęła Lux.- On mu to robi. Za nie posłuszność.- szeptała dalej. Oczy zaszły mi łzami, kiedy to zobaczył, otarł mi spływające po policzku krople i
pogładził dłoń. Tak jak gdyby wiedział, że ja wiem. Wyrwałam dłoń z
jego uścisku i zakryłam nią sobie usta. To moja wina, to ja to wszystko
zapoczątkowałam. Przeze mnie tak cierpi.
- Seph?-
Felin przysunął się do mnie bliżej i uniósł moją głowę, bym patrzyła w
jego oczy.- To nie twoja wina.- Niewiarygodne! Zupełnie jakby czytał w
moich myślach. Wystarczy, że spojrzał mi w twarz i już wiedział co mam w
głowie.- Seph.- Zbliżył swoją twarz ku mojej i wpatrywał się przez chwile w moje mokre oczy.
______________________________________________________________________________
Witam, wiem że długo mnie nie było, ale niestety sprawdziany i egzaminy mnie gonią...No i jeszcze ta decyzja z wyborem szkoły. Och...tyle bym dała za kilka dni wolnego dla przemyśleń. No ale nic, a co u was?! Dajcie znać kochani :*