Jak co dzień wstałam z lekkim kacem. Głowa pękała mi, a kończyny wyczerpane wczorajszą imprezom u kumpla, krzyczały pełne bólu. Moje kruczoczarne włosy, spływały po ramionach, splątane i w nieładzie, na głowie.
Wstałam ostrożnie ledwo trzymając się na nogach, potknęłam się chyba z pięć razy(swoją drogą niezły wynik), krocząc do toaletki.
Gdy zerknęłam w lusterko nie przeraziłam się, tylko uśmiechnęłam i puściłam oczko do odbicia. Chwyciłam za szczotkę i rozczesałam swoje ciemne włosy. Resztę rzeczy zrobiłam szybciej.
Najgorsza zmora to ubiór, ale ostatecznie chwyciłam białe kimono i dżinsowe spodenki. Pomalowałam rzęsy żółtym tuszem, cienie wybrałam brązowe i usta przejechałam beżową pomadką.
Gdy tylko wyszłam z pokoju zastałam moją siostrę siedzącą przy stole i opróżniającą karton płatków. Uśmiechnęłam się na ten widok i usiadłam koło niej.
- I jak tam wczorajsza balanga?- pyta, nie podnosząc głowy i wchłaniając jedną łyżkę po drugiej.- Udana? Czy jakiś frajer wezwał policję?
- No cóż, gdy ja jestem nikt nawet nie pomyśli o glinach.- odpowiedziałam, uśmiechając się, złapałam pudełko, w którym najprawdopodobniej zostało kilka chrupek i zwinnie położyłam bose nogi na stole.- A tak w ogóle to gdzie rodzice?- spytałam obojętnym głosem, połykając zawartość pudełka.
- Pojechali na zakupy.- wyjaśniła Nina, zerkając na zegarek.- Już jakaś godzinę temu.
- Tak?- spojrzałam na zegarek, było wpół do jedenastej.- O cholera!- krzyknęłam, wrzuciłam ostatki płatków do buzi i popędziłam do pokoju.
Złapałam komórkę leżącą na szafce nocnej.
Na małym ekranie zabłysły literki:
2 Nieodebrane połączenia od: Felin.
Następnie wybiłam numer mojego kolegi i usłyszałam trzy sygnały, a po nich znajomy głos.
- Halo?...
- Oj, Felin przepraszam cię. Zapomniałam że miałam zadzwonić, jak tylko wybije dziewiąta.- wypuszczałam słowa tak szybko i nie wyraźnie, że nie byłam pewna czy mnie zrozumie. Miałam tylko nadzieję, że wybaczy moją nieuwagę, oraz zapomni o całej zeszłej sprawie, ale on najwyraźniej miał inne plany, niż przejmowanie się daną godziną.- ja naprawdę cię przepraszam, nie patrzyłam na zegarek...
- Seraphina, uspokój się dobrze? Mam dla ciebie dobrą wiadomość, jutro jest impreza u mojego kumpla. Idziesz?- zapytał, choć znał odpowiedź od początku.
- No jasne.- powiedziałam z entuzjazmem, aż wszystko się we mnie grzało z podekscytowania.
- To czekaj na mnie przed domem o siódmej. Ok?- chciałam krzyknąć do słuchawki, że na sto procent.
- Ok.- uspokoiłam się odrobinę.- To pa.- złapałam dziesięć razy powietrze i podeszłam spokojnie do kalendarza, który wisiał na ścianie przy łóżku. Chwyciłam jakiś długopis i napisałam cyfrę.- To będzie dwudziesta impreza w tym miesiącu.- szepnęłam do siebie, zakreślając krzyżyk na dwudziestym czwartym dniu.
Były wakacje, tacy jak ja już dawno chodzą na imprezy alkoholowe i bawią do białego rana. Rodzice jak na razie nie mają nic przeciwko, a moja siostra woli siedzieć godzinami w domu i czytać encyklopedie, jak to ujęła -"Wole przeglądać cegły, niż marnować czas na głupich rozrywkach młodzików"- i tu się nie zgadzam to nie są g ł u p i e rozrywki, tylko s u p e r rozrywki.
Jak na razie jedyna znana mi osoba, która towarzyszy mi w imprezach to Felin, mój kumpel od wielu lat, nie widzimy się dziesięć miesięcy, a gdy się zjawia? Najczęściej w wakacje. Chodzimy na imprezy, przesiadujemy u mnie, lub u niego. Ostatnio zauważyłam, że zbliżyliśmy się do siebie. Za blisko.
Gdy wyszłam z pokoju Nina, stała na rozstawionych nogach, z rękami na biodrach, na twarzy miała wypisane 'czekaj bo ci uwierzę, że wyjdziesz na tą imprezę', brwi podniesione w zdziwieniu, a oczy wyrażały zwątpienie.
- Po tym co odwaliłaś wczoraj, nie sądzę żeby rodzice się zgodzili.- powiedziała, nie zmieniając pozycji.
- Co takiego nabroiłam?- pytam, choć coś mi świta w pamięci. Rodzice byli wściekli.
- Wróciłaś do domu tak nachlana, że Fel musiał cię przynosić do domu bo uginały ci się normalnie kolana.- wyjaśniła i cały obraz nagle pokazał mi się dokładniej. Rzeczywiście byłam napita i to jak. Dwa razy upadłam wracając do domu, sama. Później dogonił mnie mój kumpel i mi pomógł.
Rodzice nie byli zachwyceni moim widokiem, ale zachowywali się przyzwoicie, w stosunku do chłopaka lubionego przez swoją córkę.
Gdy wyszedł, dostałam niezłą operę od mamy:
"- Tydzień szlabanu na telewizor i trzy dni bez imprez!- krzyknęła rozwścieczona.
- Ale mamo...- chciałam jej wyjaśnić, choć byłam zmęczona i trochę nie dochodziłam do tego co miałam pod czaszką. Ale była szybsza i przerwała mi mój zaczęty monolog.
- Jeżeli będziesz krzyczeć lub się kłócić dostaniesz dodatkowy tydzień. Rozumiemy się?!- nie dawała za wygraną i ja miałam to po niej."
Niestety. Ale dzięki niej mam obmyślony plan. Nie będę udawać obłożnie chorej, ani nie będę ich błagać, a tym bardziej nawet nie pomyśle o kłamstwie.
Pójdę szybciej spać. Czy to będzie podejrzane? Nie. Powiem że boli mnie głowa, od samego porządku będę łykać aspirynę. Podejrzewam, że mi uwierzą, po takim stanie w jakim mnie widzieli, wszystko możliwe.
- Mogę cię o coś prosić.- zapytałam podnosząc ręce w błagalnym geście.
- Okej.- powiedziała rozluźniając się i zmieniając pozycje na stojącą.
- Nie mów nic rodzicom, czyli gdzie jestem, co robię i tak dalej.- powiedziałam, prawie że szepcząc. Zobaczyłam w jej oczach podejrzliwość, ale zaufanie.
- No wiesz...
- Proszę, proszę.- prawie zaczęłam łkać, nie przestawałam wpatrywać się w jej oczy, aż do odpowiedniego skutku.
- Dobra, zgadzam się.- powiedziała cofając się trochę zdegustowana i wiedziałam, że będzie żałowała. Już maiłam iść, kiedy powiedziała.- Seph, tylko uważaj na siebie.
Poszłam nie zwracając na nią uwagi, co miała na myśli? Ach, pewnie naczytała się tych wszystkich dramatów o rozdzielonych siostrach. Czasami robiła się od tego denerwująca, no ale cóż jest moją siostrą.
Przez cały dzień próbowałam się pobudzić, piłam dużo napoi zawierających kofeine, napiłam się troszkę koniaku taty. Fuj! Okropne! Słuchałam ROCKU, głośniki brzęczały od basów, a komputer podskakiwał na biurku. W końcu przyjechali rodzice, próbowałam wtedy jak najciszej się pobudzać, nawet nieźle mi szło do czasu kiedy mama weszła do pokoju:
- Kochanie czemu jesteś taka blada.- spytała, zawsze była taka nadopiekuńcza, to mnie wkurzało, traktowała mnie jak pięciolatka, wracającego z przedszkola.
- Nie jestem blada, po prostu mam taką cerę po tacie.- powiedziałam z wyrzutem, nie przyglądając jej się. Siedziałam przed komputerem i oglądałam horror, norma.- A tak w ogóle, puka się jak się wchodzi, zapomniałaś co to prywatność?- nie odpowiedziała od razu, najpierw spojrzała na mnie z byka. W pewnym sensie to był jej sposób na opanowanie wściekłości. Tak jej terapeuta kazał się uspokajać. Czy takim wyrażeniem można kogoś urazić? Raczej nie.
- Nie zapomniałam, po prostu uważam, że troszkę wczoraj przesadziłam z tą karą tak od razu.- więc zamierzała to wszystko odwołać, to do niej niepodobne.- W zamian, pojedziemy do nocnego muzeum, a później na wieże Eiffla.- tak mieszkam w Paryżu. Pewnie myślicie, ale cudownie, miasto miłości, a do tego wielka, ogromna wykałaczka stojąca na środku miasta. Wybaczcie, że to powiem, ale nienawidzę tego 'miejsca'.
- Nie, wiesz mamo głowa mi pęka po wczorajszym wieczorze porostu pójdę wcześniej spać.- wyjaśniłam, a mama zakrzywiła banana w dół.
- Rozumiem, to ty zostaniesz w domu.- odpowiedziała ze smutkiem i wyszła. Nie zrobiło mi się jej żal, ona jak zwykle udawała, żeby odezwało się we mnie sumienie i żebym zmieniła zdanie, ale jednak jestem uparta i nie zamierzam się tak łatwo poddać.
***
Resztę dnia poświeciłam przy komputerze, aż wybiła piąta.
Szykowałam się na imprezę, pomalowałam ponownie, rzęsy, usta i powieki, a następnie ubrałam dżinsowe rurki i czarną bluzkę z wyciętymi trójkątami po bokach i rękawami trzy czwarte, która świetnie kontrastowała z moimi włosami. Spięłam je w wysokiego kitka, który falował mi zwisając z tyłu na plecach. Nawet nie wiedziałam jak szybko płynął czas. A dziesięć minut po siódmej, Felin sam mnie odwiedził, łapiąc z tyłu za kuca i pociągając w tył.
- Hej księżniczko, co tam słychać w zamku.- rozglądnął się i puścił moje włosy.- Gdzie królewska rodzinka?
- Poszli do nocnego muzeum, a później na tamtego widelca.- wskazałam przez okno palcem, na wieże świecącą teraz jasnym światłem.
- Słyszałem, że dzisiaj ma być niezła burza.- powiedział, podszedł do okna i zmonitorował oczami niebo.
- Tak słyszałeś?- przytaknął ruchem głowy.- W takim razie teraz na pewno nie wejdą na sam szczyt.- uśmiechnęłam się do siebie, męcząc z okrutną zatyczką od perfumu.
- Daj, pomogę.- powiedział wyrywając mi z rąk flakonik.- Widać, że sobie nie poradzisz.- dodał szybko, odwrócił się, a ja naparłam na niego z tyłu i próbowałam odebrać swoją własność.
- Oj! Nie przesadzaj, aż taka słaba nie jestem.- powiedziałam, następnie kopnęłam chłopaka w kostkę, a on upadł na łóżko, z otwartym już czubkiem.
- Au!- wykrzyknął oddał mi pudełeczko i złapał za urażone miejsce.- To bolało!- krzyknął i zrobił minę urażonego dzieciaka.
- I miało boleć.- odpowiedziałam, naciskając na rozpylacz, uwalniając parę niewinnych i chłodnych kropelek.
- Mmm...Konwalia z fiołkami.- szepnął.
***
Gdy dotarliśmy na miejsce nie miałam wątpliwości, że to tu. Muzyka uderzyła w moje bębenki, tak mocno, że nie słyszałam nawet kiedy Felin otworzył drzwi od mojej strony. A na dodatek poczułam mdlący zapach alkoholu.
Weszliśmy do środka. Impreza się rozkręcała. Willa nie była taka czysta, wszędzie walały się szklane butelki i papierowe pudełka po napojach.
Weszliśmy do kuchni, która teraz była postrzegana jako 'bar'. Za drzwiami po prawej stronie był wielki salon, w którym wszyscy bawili się na całego. Zaś po mojej lewej, było wyjście na ogród.
- Chcesz coś?- zapytał mój towarzysz, gdy ja rozkoszowałam się widokiem białych róż, oświetlonych, przez sztuczne lampy.
- Tak.- odpowiedziałam.- Tylko tym razem mnie nie opij.- dodałam i uśmiechnęłam się do niego, odpowiedział tym samym i podszedł do lady, przy której stał młody chłopak.
Felin wrócił po chwili z dwoma piwami w dłoni.
- A teraz mi otwórz.
- O to nie musisz się martwić.- powiedział i wyciągnął z przedniej kieszeni otwieracz.- Przygotowałem się.- zaśmiał się i podał mi pierwszej otworzoną butelkę.
Przez kilka godzin bawiłam się na całego, tańczyłam, piłam, wygłupiałam się, zgodziłam się nawet raz na czas-sówkę, czyli kto szybciej wypije piwo.
Zabawa była przednia, poznałam dwóch chłopaków, którzy byli starsi ode mnie o dwa lata i nie piją(głównie dla tego, że kierują).
- Chodź.- około dziesiątej, Felin zabrał mnie na świeże powietrze, do ogrodu. Było ciemno, ale widziałam niektóre rzeczy, po bokach było pełno kwiatków, a kamienna dróżka prowadziła w stronę łuku oplecionego w białe róże, którym wcześniej się przyglądałam.
Weszliśmy prze nie i ujrzałam pokoik. Ściany były żywopłotem, sięgającym gdzieś może z trzy metry. W około były poustawiane dębowe ławeczki.
Usiedliśmy na jednej.
Była ciepła, zanosząca się na burzę noc.
- I jak ci się podoba?- zapytał nie patrząc na mnie tylko rozglądając się na około.
- Twój kolega jest nieźle nadziany.- powiedziałam i poczułam jak alkohol zaczyna mącić mi w głowie.
- Tak, wiem.- spojrzał na mnie i chciał cos powiedzieć, ale się rozmyślił i zamknął szybko buzię.
Reszta wieczoru, już nie była taka fascynująca, ponieważ musiałam sobie odmówić alkoholu, gdyż nie chciałam wrócić do domu tak nietrzeźwa, jak wczoraj.
Razem z Felinem wracałam około jedenastej.
Kropiło, a pioruny uderzały, raz w tą, raz w inną stronę.
- Masz miętówkę?- zapytałam, byłam zmęczona, ale mądra, wiedziałam, że rodzice jutro sprawdzą mnie, oraz moją buzię. Oni naprawdę nie są idiomami i nie dadzą sobie w kasze dmuchać, ale ja inteligencje mam po mamusi. Sięgnął do kieszeni i wyciągną niebieskie pudełeczko, wyciągnęłam dłoń, a on złożył na niej biały i pachnący miętom cukierek. Wchłonęłam go szybko i powoli zaczęłam go ssać, tak by każde miejsce w mojej jamie ustnej ogarnął miętowy posmak.
Gdzieś dalej jasny piorun uderzył w szary teraz budynek, tak mocno, że mogło by się wydawać, iż się rozsypie. Szliśmy spokojnie, omijając wąskie uliczki.
Przechodziliśmy obok, małego sklepiku, koło którego wisiała mała lapa, zapalająca się na czujnik ruchu, tym razem się nie zaświeciła, no ale cóż, może żarówka się spaliła.
Po chwili zaswędziało mi w nosie i kichnęłam.
Po tym dziwnym zdarzeniu, zrobiło mi się cieplej i poczułam się orzeźwiona.
Dotarłam do domu około w pół do pierwszej, weszłam przez okno po podpórkach do kwiatków i pożegnałam się z Felinem.
Noc była dziwnie niepokojąca, w ciszy wyczuwałam jakieś napięcie, ale zasnęłam, co chwila pogrążając się w cichej i czarnej nocy, oświetlającej tylko miejscami, przez pioruny.
_____________________________________________
Moi kochani, przepraszam za tak długi czas oczekiwania,
ale mam nadzieję, że opłacało się czekać.
Rozdziała jest dość długi, ale mam nadzieję, że skojarzycie,
po co to wszystko.
Kochani, piszcie wszystko, co przyjdzie wam do głowy,
bardzo chciałabym znać wasze zdanie,
więc proszę napiszcie w kom.
jak podoba wam się moje opowiadanie.
Miłego czytania.
:** Wasza Az
\ /
\ /
V
YEEEE! PIERWSZA ! <3
OdpowiedzUsuńOtóż kochana tak mi się podobało że dla mnie to zamało ;/ Ale i tak cie kochaaaam ♥
Nie ma to jak poraany kac . ;D Też się potykam o wszystko ... to jest normalne :)))) xd
Blog jest MEEEGA ♥
zapraszam do siebie na nowego -> www.two-worlds-one-heart.blogspot.com
BUZIAKI TWOJA REXI <3
Dzięki, czyje się zawstydzona :)
UsuńNapewno wpadnę
:** Az
Kochana przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale wczoraj byłam na mieście z koleżanką całe 7 godzin, nogi mi odpadają, oczy bolą, bo przy okazji kupiłam 4 BARDZO POSZUKIWANE przeze mnie książki i nie mogłam się oprzeć ^-^
OdpowiedzUsuńAle już jestem i zabieram się za rozdział <3
Mrrr...impreza u kumpla *___* Jak ja dawno nie byłam na żadnej dyskotece O_o Ze dwa miesiące ://
Seraphina hihi ^^ sweetaśnie się nazywa! Trochę mi się kojarzy z takim kotem od Barbie: Księżniczka i Żebraczka XD
Seraphina to niezła imprezowiczka tak patrzę :D
Nina jest spoko ;) dobrze mieć taką siostrę, co kryje :D
Czy..FELIN Z NIĄ KRĘCI?! :D :D :D
Oh...pod koniec wyczułam akcję...Świetnie rozkręcasz! xd Czekam na rozdział 2 i może ja w końcu coś u siebie wystukam ;3
Al
P.S. Czy mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową? Z góry dziękuję ;)
P.P.S. Acha i proszę, dołącz do moich obserwatorów ^^
Nie gniewam się, 7h O_o Nie pamiętam kiedy ostatnio tak długo byłam.
UsuńMoże, w każdym razie imię tak mi przyszło.
Felin, to się dopiero okaże w następnych rozdziałkach.
Mam nadzieję, że coś wystukasz XD
P. Oczywiście.
PP. Oczywiście.
:** Az
Ojej, ojej, ojej, ojej!!
OdpowiedzUsuńJakie to świetne!
Tak bardzo się cieszę, że tutaj wpadłam! *u*
Uwielbiam takie opowiadania <3
Gratuluję ci nieziemskiego talentu!!!
Felin... Ach, Felin lubię go! <3
Weź zrób z nich parkę, okej? :3
To jest niesamowite...
Hm. Paryż. Ciekawe ma podejście do tego miasta. Główna bohaterka wspaniale to oddaje :3
Nie jestem zwolenniczką codziennego imprezowania, ale to bardzo podkreśla charakter postaci.
Jesteś mistrzynią i kłaniam się przed tobą.
Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział!
Twoja fanka, Kathie ;*
PS. Zapraszam do mnie http://story-out-of-this-world.blogspot.com/
Hej! Przepraszam że tak późno, ale miałam parę spraw do załatwienia :) Wiesz, jak to w wakacje. Rozdział wyszedł super i już teraz lubię Seraphinę ;) Ostra z niej dziewczynka.
OdpowiedzUsuńImpreza codziennie? Wow, ta to ma życie. To niestety nie mój styl życia, bo już po trzech tygodniach takiej zabawy miałabym migrenę i czułabym się, jak ciężki worek ziemniaków. Ale jej najwyraźniej takie życie pasuje :D Hehehe no i może słusznie ;)
Nieźle tez podsumowała sam Paryż - miasto z wielką wykałaczką? ME GUSTA.
Okey, życzę ci sporo weny, kwiatuszku. Mam nadzieję, że ci się przyda.
Buziaki :***
Nowe opowiadanie i nowe emocje, zastanawiam się tylko dlaczego mnie o nim nie powiadomiłaś!? Zapowiada się genialnie, czekam na rozwój akcji :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
http://seem-like-a-dreams.blogspot.com/
Nie poiformowałam cię kochana, nie wiedziałam :(
UsuńSorki.
:** Az